Rozdział 14.
Mijały kolejne minuty, a my stałyśmy oparte o stary budynek i odpowiadałyśmy na pytania. Oczywiście kłamałyśmy. Cały czas trzymamy się jednej wersji, ale po pewnym czasie byłyśmy już tak pobite, nie miałam siły na nic. Stałam boso, z spuszczoną głową. W mojej głowie wszystko się rujnowało. Bałam się spojrzeć na Jess, bałam się w jakim jest stanie.
- Ok, spytam po raz setny, kim jest ten chłopak? - Zapytał mężczyzna zimnym głosem.
Poczułam obecność jego wzorku na mnie. Uniosłam delikatnie głowę i spojrzałam na niego. Bałam się cholernie, starałam opanować łzy, jednak nic z tego. Zawsze uważałam siebie za silną kobietę, ale tak nie było. W sytuacji kiedy powinnam pokazać to cechę okazało się, że jestem tchórzem.
Powinnam stąd uciekać, bronić Jessicę i siebie. W ogóle co mnie pokusiło, aby iść na tą imprezę, w dodatku z Jessicą. Z dziewczyną, która stała się dla mnie jak siostra. Po tym jak rodzice zostawili mnie samą, trafiłam do domu dziecka, tam byłam zdana tylko na siebie. Nie miałam nikogo do pomocy,a wszyscy traktowali mnie jak gówno, gdy poszłam do szkoły, było jeszcze gorzej. Gdy dowiedzieli się ze nie mam rodziców, zaczęli się wyśmiewać, że mnie nie kochali. Wtedy zapierałam się rękoma i nogami, ale taka była prawda. Oddali mnie. Nie znaczyłam dla nich nic. Jednak gdy na świecie zaczęło być o mnie głośno, moi kochani rodzice odezwali się, mówili mi, że mnie kochają. Wiedziałam że to nie prawda.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że dziewczyny są dla mnie rodziną. Między nami nie zawsze jest tak kolorowo, ale wiem, że zawsze mogę na nie liczyć.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że dziewczyny są dla mnie rodziną. Między nami nie zawsze jest tak kolorowo, ale wiem, że zawsze mogę na nie liczyć.
-Zayn Malik. - Krzyknął jakiś chłopak.
Momentalnie wszyscy spojrzeliśmy w stronę osoby. Był to Jai.
-A teraz je zostaw. - Powiedział podchodząc do nas.
Zamarłam, z resztą nie tylko ja, Zayn patrzył się z nadzieją, że to tylko sen, a Jessica kiwałam tylko głową, aby przestał cokolwiek mówić. Brunet spojrzał na mnie, a następnie wskazał mi kierunek, podaj mi potajemnie kluczyki, a ja chwyciłam Jessice za rękę i pobiegłyśmy w kierunku, który wskazał mi brat dziewczyny.
-Ale - Krzyknęła blondynka.
-Jess, tym razem nie ma żadnego ale.- Odkrzyknęłam otwierając samochód.
Siedziałyśmy w łazience w domu Jessici i zmywałyśmy krew z naszych twarzy. Patrząc w lustro miałam wrażenie to gram w jakimś horrorze. Mogliśmy siedzieć w domu i oglądać kolejną denną romantyczną komedię, ale nie, zamiast tego za chciało nam się jakieś imprezy, ale to nie jest najlepsze. Szłyśmy najgorszą możliwą ulicą LA. Co do cholery strzeliło mi do głowy ?
-Przepraszam. - Szepnęłam.
-Przestań. Nic się nie stało.
Obróciłam się, wytarłam twarz w ręcznik.
-Gdyby nie Jai, to nie wiesz jakby się to skończyło.
-Przestań, nie chce o tym teraz myśleć. Chodź do salonu, poczekamy na Jaia, bo zaczynam się już martwić.- Powiedziała, a następnie poszła w stronę schodów, które prowadziły piętro niżej.
Leżałyśmy na kanapie w ogromnym pokoju i czekałyśmy na brata dziewczyny. Mijały kolejne minuty, a my martwiłyśmy się jeszcze bardziej.Między nami panowała zupełna cisza. Słychać było jedynie bijący zegar. Patrzyłam bezlitośnie w sufit. Nie myślałam o niczym innym jak o mojej przyszłości.
-Może powinnam spotkać się z rodzicami? - Zapytałam siadając po turecku na kanapie obok Jess.
-A zastanowiłaś się po co? Nie zrozum mnie źle, ale na twoim miejscu nie chciałabym po tylu latach zbaczyć osoby, które są moją rodziną ale mnie zostawiły. Nie wydaje Ci się to dziwne, że kiedy stałaś się sławna to nagle się do Ciebie odezwali. Magia? Nie wydaje mi się.
-Ale wiesz to w końcu moi rodzice.
-Kiedy ostatni raz się do Ciebie odezwali? - Spytała.
-Tak z 4 tygodnie temu.
-Może nie powinnam Ci mówić, ale chce Cię chronić. - Powiedziała siadając na kanapie. -Z miesiąc temu przyszli twoi rodzice do studia. Rozmawiali z Matyldą, o tym, że w świetle prawa nie jesteś pełnoletnia i to im należą się twoje pieniądze. Matylda zaczęła im wszystko tłumaczyć, że nie są już twoimi opiekunami , że nic im się nie należy. I tak to się skończyło, że wyprowadzała ich ochrona. Następnie dnia, kiedy szłam na próbę, widziałam jak Matylda daje im kasę i powiedziała "Tylko dajcie jej spokój." Nie wiedziała, że tam jestem. Nikt nie wiedział. Myślisz, że to przypadek?
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?
-Myślałam, że dałaś sobie z nimi spokój. Poza tym nie wiedziałam jak Ci to powiedzieć.
-No nie wiem, na przykład "Ej Stara, twoi rodzice zażądali kasę w zamian za to, że dadzą Ci spokój. A tak poza tym nigdy Cię nie kochali. Jak widać nikomu na tobie nie zależy."
-Przestań. Mi cholernie na tobie zależy. Matyldzie, dobrze wiesz, że jest ona dla nas jak druga mama.
-Ja wiem, ale to nie jest tak samo jak twoja rodzina, no wiesz, rodzice, którzy wiedzieli twoje pierwsze kroki.
-Ja widziałam twoje pierwsze kroki na szpilkach, liczy się?
-Kocham Cię, wiesz? Umiesz dobitego człowieka dobić w taki sposób, że zacznie się śmiać.
Siedziałyśmy w łazience w domu Jessici i zmywałyśmy krew z naszych twarzy. Patrząc w lustro miałam wrażenie to gram w jakimś horrorze. Mogliśmy siedzieć w domu i oglądać kolejną denną romantyczną komedię, ale nie, zamiast tego za chciało nam się jakieś imprezy, ale to nie jest najlepsze. Szłyśmy najgorszą możliwą ulicą LA. Co do cholery strzeliło mi do głowy ?
-Przepraszam. - Szepnęłam.
-Przestań. Nic się nie stało.
Obróciłam się, wytarłam twarz w ręcznik.
-Gdyby nie Jai, to nie wiesz jakby się to skończyło.
-Przestań, nie chce o tym teraz myśleć. Chodź do salonu, poczekamy na Jaia, bo zaczynam się już martwić.- Powiedziała, a następnie poszła w stronę schodów, które prowadziły piętro niżej.
Leżałyśmy na kanapie w ogromnym pokoju i czekałyśmy na brata dziewczyny. Mijały kolejne minuty, a my martwiłyśmy się jeszcze bardziej.Między nami panowała zupełna cisza. Słychać było jedynie bijący zegar. Patrzyłam bezlitośnie w sufit. Nie myślałam o niczym innym jak o mojej przyszłości.
-Może powinnam spotkać się z rodzicami? - Zapytałam siadając po turecku na kanapie obok Jess.
-A zastanowiłaś się po co? Nie zrozum mnie źle, ale na twoim miejscu nie chciałabym po tylu latach zbaczyć osoby, które są moją rodziną ale mnie zostawiły. Nie wydaje Ci się to dziwne, że kiedy stałaś się sławna to nagle się do Ciebie odezwali. Magia? Nie wydaje mi się.
-Ale wiesz to w końcu moi rodzice.
-Kiedy ostatni raz się do Ciebie odezwali? - Spytała.
-Tak z 4 tygodnie temu.
-Może nie powinnam Ci mówić, ale chce Cię chronić. - Powiedziała siadając na kanapie. -Z miesiąc temu przyszli twoi rodzice do studia. Rozmawiali z Matyldą, o tym, że w świetle prawa nie jesteś pełnoletnia i to im należą się twoje pieniądze. Matylda zaczęła im wszystko tłumaczyć, że nie są już twoimi opiekunami , że nic im się nie należy. I tak to się skończyło, że wyprowadzała ich ochrona. Następnie dnia, kiedy szłam na próbę, widziałam jak Matylda daje im kasę i powiedziała "Tylko dajcie jej spokój." Nie wiedziała, że tam jestem. Nikt nie wiedział. Myślisz, że to przypadek?
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?
-Myślałam, że dałaś sobie z nimi spokój. Poza tym nie wiedziałam jak Ci to powiedzieć.
-No nie wiem, na przykład "Ej Stara, twoi rodzice zażądali kasę w zamian za to, że dadzą Ci spokój. A tak poza tym nigdy Cię nie kochali. Jak widać nikomu na tobie nie zależy."
-Przestań. Mi cholernie na tobie zależy. Matyldzie, dobrze wiesz, że jest ona dla nas jak druga mama.
-Ja wiem, ale to nie jest tak samo jak twoja rodzina, no wiesz, rodzice, którzy wiedzieli twoje pierwsze kroki.
-Ja widziałam twoje pierwsze kroki na szpilkach, liczy się?
-Kocham Cię, wiesz? Umiesz dobitego człowieka dobić w taki sposób, że zacznie się śmiać.
*Oscar's POV*
Mieliśmy kiedyś takie słodkie śniadanko z rodziną, że odechciewa Wam się żyć? Jeśli tak, to rozumiecie w jakiej jestem sytuacji. Nie docierało do mnie żadne ich słowo, byłam zbyt zajęty myśleniem na tym co się dzieje z moją dziewczyną. Wysyłałem kolejnego sms'a z nadzieją, że tym razem odpisze.
-Możesz odłożyć ten telefon? - Westchnęła mama.
-Oczywiście, że nie może. Za chciało mu się romansów na odległość. - Zaśmiał się mój młodszy brat.
-Czy ja się wpierdalam w twoje związki? - Krzyknąłem.
-Słownictwo! Może mi ktoś powiedzieć o jaki romans chodzi?
-Oscar ma dziewczynę. Taką typową Amerykankę, wiesz pełno kasy..
-Skończ! Nie powinieneś już iść? Szkoła wzywa.
-Nie, mama pozwoliła mi dzisiaj zostać w domu, bo wiesz, braciszek przyjechał.
Nie zamierzałem ani chwili dłużej siedzieć z nimi. Zaniosłem swój talerz do kuchni, a następnie pobiegłem do swojego pokoju, który dzieliłem z swoim bratem.
Po chwili samotność usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju.
-Mogę wejść? - Zapytał mój ojciec wchodząc do pokoju.
-Było to pytanie retoryczne, prawda?
-Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, mogę sobie iść.
-A o czym chcesz ze mną rozmawiać? - Zapytałem siadając na łóżku.
Mężczyzna usiadł na łóżku naprzeciwko mnie, a następnie się uśmiechnął.
-To powiesz mi kim jest ta dziewczyna?
Głośno westchnąłem, a następnie chwyciłem swój telefon i usiadłem koło taty i zacząłem pokazywać mu wszystkie filmiki z Jessicą, a także wspólne nasze zdjęcia.
-A jesteś pewien, że miłość na odległość jest dobra? Jesteście trochę za młodzi, nie uważasz? Wiesz, człowiek popełnia w życiu różne głupie rzeczy, a w waszym wieku to normalne.
Spojrzałem na mężczyznę, nie bardzo wiedziałem co chce mi przez to powiedzieć.
-Sam mówiłeś, że jest znana, więc kręci się w ogół niej dużo chłopców.
-Jessica nie jest taka.
-Ja jej nie oceniam, ale wiesz jak jest.
-Miłość nie zna słowa "odległość"
***
Hej, hej.
Przepraszam, za moją tak długą nie obecność, ale miałam bardzo trudny okres w życiu. Pozbierałam się i jestem. Duża przerwa zrobiła swoje. Mam nadzieję, że spodoba Wam się, dziękuję ♥
-Nie, mama pozwoliła mi dzisiaj zostać w domu, bo wiesz, braciszek przyjechał.
Nie zamierzałem ani chwili dłużej siedzieć z nimi. Zaniosłem swój talerz do kuchni, a następnie pobiegłem do swojego pokoju, który dzieliłem z swoim bratem.
Po chwili samotność usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju.
-Mogę wejść? - Zapytał mój ojciec wchodząc do pokoju.
-Było to pytanie retoryczne, prawda?
-Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, mogę sobie iść.
-A o czym chcesz ze mną rozmawiać? - Zapytałem siadając na łóżku.
Mężczyzna usiadł na łóżku naprzeciwko mnie, a następnie się uśmiechnął.
-To powiesz mi kim jest ta dziewczyna?
Głośno westchnąłem, a następnie chwyciłem swój telefon i usiadłem koło taty i zacząłem pokazywać mu wszystkie filmiki z Jessicą, a także wspólne nasze zdjęcia.
-A jesteś pewien, że miłość na odległość jest dobra? Jesteście trochę za młodzi, nie uważasz? Wiesz, człowiek popełnia w życiu różne głupie rzeczy, a w waszym wieku to normalne.
Spojrzałem na mężczyznę, nie bardzo wiedziałem co chce mi przez to powiedzieć.
-Sam mówiłeś, że jest znana, więc kręci się w ogół niej dużo chłopców.
-Jessica nie jest taka.
-Ja jej nie oceniam, ale wiesz jak jest.
-Miłość nie zna słowa "odległość"
***
Hej, hej.
Przepraszam, za moją tak długą nie obecność, ale miałam bardzo trudny okres w życiu. Pozbierałam się i jestem. Duża przerwa zrobiła swoje. Mam nadzieję, że spodoba Wam się, dziękuję ♥